Spis
treści
Żyjemy w świecie wszechobecnej technologii. Jesteśmy otoczeni urządzeniami z każdej strony – telefony towarzyszą nam, gdziekolwiek pójdziemy, w pracy siedzimy przed laptopami, a w domu na ekranach telewizorów i tabletów oglądamy najnowsze seriale Netflixa.
Bez zastanowienia korzystamy z aplikacji do obróbki zdjęć, utrzymania zdrowego trybu życia czy organizacji dnia. Za pomocą mediów społecznościowych kontaktujemy się ze znajomymi i bliskimi. Wyszukiwarki zastąpiły nam obszerne encyklopedie, a kontakty w social media – książkę telefoniczną.
To dobrze, bo to rozwiązania proste, wygodne i pozwalające zorganizować szybkie tempo życia każdego z nas. Dzięki nim wiemy więcej na temat świata czy zdrowia niż poprzednie pokolenia. Jednak w tym wszystkim warto być również świadomym upublicznionych danych osobistych.
Dziś kilka słów na ten temat. Rozsiądź się wygodnie i dowiedz się, co wie o Tobie Google i po co mu te dane.
Co Google wie o Tobie? Zbieranie danych w świecie nowoczesnej technologii
Urządzenia, z jakich korzystasz wiedzą o Tobie naprawdę sporo. Wiedzą gdzie jesteś, z kim i co robisz. Jak? W codziennym życiu udostępniasz im dużo informacji.
Twój telefon to prawdziwa skarbnica wiedzy na Twój temat. Stale informuje sieć komórkową, gdzie się znajdujesz, nawet wówczas, gdy masz wyłączonego GPS-a. To naturalne, w ten sposób możesz otrzymywać połączenia. Posiadając dodatkowo włączoną lokalizację GPS, dokładność określenia Twojego miejsca pobytu jest jeszcze większa. Dodatkowo GPS wykorzystywany jest, by móc Ci zareklamować pobliskie restauracje, usługi czy sklepy oraz ich aktualne promocje. Zwykła lista zakupów, jaką sporządzasz w aplikacji, może wskazać na Twoją przynależność etniczną, wiek, płeć, nałogi, zdrowie czy wyznanie.
Co więcej, coraz częściej w telefonach mamy systemy rozpoznawania twarzy i odcisków palców, więc dane o systemie biometrycznym użytkownika są gromadzone przez te urządzenia. Systemy takie mogą być łączone z kamerami miejskimi czy okularami Google, by rozpoznawać podejrzane osoby w czasie rzeczywistym. Technologia taka jest dostępna, chociażby w Dubaju.
Z danych gromadzonych w Twoim komputerze można się dowiedzieć jakie książki i artykuły czytasz, jakiej muzyki słuchasz i jakie filmy towarzyszą Ci wieczorem. Portale społecznościowe i wszelkie komunikatory informują z kim i jak często rozmawiasz oraz o czym. Co jeszcze Google wie o Tobie? Jeśli posiadasz konto Google, Twoja wyszukiwarka pamięta wszystko, czego szukałeś w niej od początku posiadania konta.
Obecne w Internecie “Ciasteczka” zbierają wiele danych. Wydaje mi się, że spora część Internautów nie do końca rozumie, w jaki sposób działają. Cookies to nic innego jak trwały identyfikator, który przypisuje indywidualny numer każdemu użytkownikowi. Pierwotnie miał pobierać dane tylko w obrębie jednej witryny, na jakiej został zainstalowany, ale obecnie śledzi Twoje zachowania w sieci przez cały czas. Co więcej, Cookies tworzone są przez wiele firm, dlatego w tym samym czasie dane mogą być zbierane przez setki Ciasteczek.
Poza Ciasteczkami również Google i Facebook zbierają o Tobie dane. Gigant z Mountain View śledzi Twoją ścieżkę zakupu, o ile w kodzie strony znajduje się skrypt połączony z Google Analytics – system do zbierania danych o ruchu na witrynie. Jeszcze jakiś czas temu Google wykorzystywał pocztę Gmail do skanowania maili w poszukiwaniu słów kluczowych. Zgromadzone w ten sposób informacje wykorzystywane były w kampaniach reklamowych. Obecnie firma wycofała się z tego sposobu pozyskiwania danych, skupiając się na metodach bardziej efektywnych.
Co więcej, już w 2012 roku Google poinformowało, że wszelkie dane o użytkowniku, jakie gromadzą jego aplikacje, będą łączone w jedną całość. Jednocześnie wciąż kluczowym miejscem gromadzenia informacji osobistych jest wyszukiwarka. Pamięta ona wszelkie zapytania, jakie wprowadziłeś od czasu założenia konta.
Facebook z kolei gromadzi dane z każdej strony, na jaką wszedłeś, o ile był na nim zamieszczony przycisk “Lubię to”. Algorytm, wyłącznie na podstawie kliknięć w ten przycisk, może przewidzieć Twoją rasę, osobowość, orientację seksualną, przekonania polityczne, status związku czy uzależnienia.
Co wie o mnie Google?
Korzystasz z wyszukiwarki i masz konto w Google? Sprawdźmy zatem, co Google wie o Tobie.
Google najpewniej, wie kim jesteś. Ma informacje dotyczące języka Twojej przeglądarki, adresu IP, na podstawie zebranych danych wnioskuje o Twojej płci. Jeśli używasz wybierania głosowego i Asystenta Google przekazujesz firmie również nagrania swojego głosu. Jeśli zakładałeś konto na Gmailu, znajdziesz tam też Twoje imię i nazwisko oraz numer telefonu.
Google za pomocą systemów uczenia maszynowego prognozuje Twoje zainteresowania, płeć i wiek – możesz je znaleźć w ustawieniach konta Google.
Zastanawiasz się: „co myśli o mnie Google?”? Google analizuje dane o każdym z nas i wyciąga całkiem trafne wnioski. Choć nie interesuje mnie futbol australijski, filmy romantyczne i rap, to reszta sugestii jest zasadniczo trafna w mniejszym lub większym stopniu. A to tylko część z nich.
W ustawieniach znajdziesz również wypis wszystkich kontaktów, jakie udostępniłeś marce.
Algorytmy wiedzą również o tym, jakiej przeglądarki używasz, z jakich urządzeń korzystasz (możesz je podpatrzeć tutaj), jakie strony przeglądasz i z jakich aplikacji należących do giganta z Mountain View korzystasz. Na swoim koncie znajdziesz listę aplikacji, które mają do niego dostęp.
W dzisiejszym świecie przez internet kupujemy, szukamy miejsc, gdzie możemy spędzić urlop czy rezerwujemy bilety. Dane te są systematycznie zapisywane w sekcji aktywności konta podlinkowanej wyżej.
Jeśli interesują Cię dane z YouTube, możesz zobaczyć tutaj swoją historię wyszukiwanych fraz, wypis filmów jakie oglądałeś, komentarzy, jakie pisałeś i wiele więcej.
Jeśli dokonywałeś rezerwacji za pomocą wyszukiwarki, Map Google lub Asystenta Google to informacje na ich temat znajdziesz na swoim koncie. A co do Map – jeśli miałeś przy sobie mobilne urządzenie, najpewniej będziesz mógł sprawdzić, gdzie byłeś w ostatnim czasie. Google przedstawi Ci tutaj wypis wszystkich odwiedzonych przez Ciebie miejscowości, miejsc i adresów z wizualizacją tych punktów na mapie.
Historię klikniętych reklam i zamówionych produktów znajdziesz w sekcji zakupów. Informacje te, podobnie jak poprzednio wspomniane, zbierane są na podstawie wyszukiwarki, Map Google i Asystenta.
Dodatkowo wiele danych udostępniasz sam – swoje spotkania i wizyty zapisywane w Kalendarzu Google, głos wykorzystywany w zarządzaniu Asystentem, zdjęcia udostępniane w aplikacji informujące gdzie, kiedy i z kim byłeś.
Bądź na bieżąco z nowinkami ze świata SEO!
Zapisz się do newslettera
Po co Google zbiera dane?
Może zaczynasz się teraz zastanawiać, po co właściwie zbierane są tak szczegółowe dane. Odpowiedź jest prosta, choć wydaje się futurystyczna:
Zebrane przez Google dane pozwalają rozwijać i doskonalić machine learning, czyli system uczenia maszynowego Google. System ten gromadzi dane o użytkownikach i na ich podstawie tworzy wzorce zachowań.
Przykładowo – w linkowanej wyżej sekcji zainteresowań Google uznał, że mam licencjat, dlatego, że moje zainteresowania i wyszukiwania są zbliżone do tych, które posiadają osoby deklarujące, że mają ten tytuł. Z kolei jeśli polubię filmik Boba Rossa na YouTubie, to system automatycznie zarekomenduje mi filmiki o tematyce malarstwa, sztuki czy rysunku.
Uczenie maszynowe wykorzystywane jest szeroko – przy rozpoznawaniu mowy, w tym rozumieniu komunikatów głosowych, przy wyświetlaniu najbardziej trafnych wyników wyszukiwania i rekomendacji, czy przy tworzeniu kampanii Performance Max (wcześniej znane jako inteligentne kampanie) i ustawianiu stawek w Google Ads.
Zbierane dane a marketing internetowy
Dane, jakie zbiera Google, wykorzystywane są w dużej mierze w kampaniach reklamowych. Każda agencja i każdy biznes zajmujący się reklamowaniem usług i produktów za pomocą systemu Google Ads ma możliwość precyzyjnego kierowania kampanii do odbiorców. Kierowanie to opiera się właśnie o zgromadzone informacje.
Każda kampania, jaką tworzymy w Delante może zostać skierowana do konkretnej grupy wiekowej, osób o określonej płci czy konkretnym dochodzie gospodarstwa domowego (niektóre kraje). Można też określić, kim chcemy, by był nasz odbiorca, jakie miał zainteresowania i zwyczaje, czego szuka na rynku i co planuje zrobić oraz w jaki sposób wszedł w interakcję ze stroną firmową. Rozwińmy pokrótce tę myśl.
Jeśli chcemy określić, kim ma być nasz odbiorca, mamy szereg opcji do wyboru. Decydujemy czy chcemy, by był rodzicem, a jeśli tak to, w jakim wieku mają być jego dzieci, czy kierujemy ofertę do singli, osób w związku czy w związku małżeńskim. Nasza oferta może trafiać do studentów, osób po szkole średniej, z tytułem licencjata, magistra czy doktora. Co więcej, możemy trafiać do najemców lub właścicieli mieszkań i domów.
Ciekawszą częścią kierowania kampanii jest sekcja zainteresowań odbiorcy. Mamy tu wiele możliwości, przy czym każda z opcji ma dodatkowe podkategorie i mniejsze sekcje.
Możemy trafiać do amatorów zakupów, w tym wybrać, czy mamy na myśli miłośników luksusowych zakupów, zakupoholików czy łowców okazji. Możemy kierować przekaz do miłośników gotowania, regularnych klientów kawiarni czy lokali gastronomicznych albo do amatorów fast-foodów. Możemy wskazać fanów komiksów, różnych gatunków filmów, gier, muzyki czy miłośników książek. Możemy decydować także w zakresie finansów, transportu, pojazdów, sportu, technologii, urody, wiadomości czy hobby. Nie powinno Cię już dziwić, że możemy skierować reklamy do biznesmenów, amatorów fotografii, miłośników mody, teatru czy zwierzaków.
Opcji jest wiele więcej i ich analiza potrafi skutecznie ograniczyć odbiorców do wąskiego grona interesujących nas osób.
Jednak na tym możliwości kierowania się nie kończą. W odrębnej sekcji możemy wskazać, czego szuka interesująca nas grupa. A skoro szuka, to pewnie i planuje zakup. Mając precyzyjnie określone persony, możemy zdecydować się na trafianie do osób szukających biletów, artykułów dla zwierząt czy do domu, dekoracji, produktów do kuchni, majsterkowania czy wyposażenia wnętrz. Możemy kierować kampanie do tych, którzy szukają pracy, kursów, staży, szkół. Możemy trafić do poszukiwaczy odzieży, podróży, pojazdów, różnego rodzaju usług.
Jakby tego było mało, możemy stworzyć własne listy osób, które wyszukują konkretne frazy, nazwy zespołów, marek, przeglądają konkretne strony albo objawiają konkretne zachowania na naszej witrynie – odwiedzili ją w określonym czasie, dokonali konkretnych działań takich jak dodanie produktu do koszyka, spędzenie danego czasu na stronie czy złożyli zamówienie.
Co więcej, Google Ads umożliwia obecnie tworzenie kampanii Performance Max czy ustawianie stawek w sposób inteligentny.
Oznacza to, że system korzysta z uczenia maszynowego, by w sposób automatyczny optymalizować stawki tak, by osiągnąć jak najlepsze rezultaty według ustawionych przez nas celów.
Celem może być zarówno wzrost ruchu w witrynie, widoczności w wyszukiwarce, liczby konwersji, osiągnięcie docelowego zwrotu z nakładów na reklamę, maksymalizacja liczby jak i wartości konwersji. Ułatwia to proces ręcznego ustawiania stawek i ich stałego kontrolowania.
Inteligentne kampanie w sieci reklamowej optymalizują kierowanie reklam tak, by wyświetlać się w miejscach, gdzie osiągną najlepsze wyniki, jednocześnie tym osobom, których prawdopodobieństwo dokonania konwersji jest największe. Kampanie te optymalizują również stawki, tak by uczestniczyć w aukcjach o najwyższym prawdopodobieństwie konwersji oraz w sposób automatyczny tworzą reklamy – przesyłamy do systemu grafiki, tworzymy nagłówki, treść reklam, a Google sam decyduje, w jakiej konfiguracji je wyświetlić i w jaki sposób dopasować je do powierzchni reklamowej.
Z kolei Performance Max łączy pliki zawierające dane o produktach z oferty sklepu z zasobami, jakie podamy. Następnie system dobiera odpowiednią kombinację elementów tak, by wyświetlać najtrafniejsze reklamy. Dodatkowo w niektórych krajach można je zestawić z porównywarką cen.
Możesz jednak dostosować sposób wyświetlania reklam w wyszukiwarce czy na YouTubie. Jest to możliwe dzięki usłudze Moje Centrum Reklam. W ustawieniach możesz zdecydować, jakich marki i tematy lubisz, a jakich nie. W ten sposób możesz ograniczyć pewne reklamy np. dotyczące hazardu czy randek. W każdym momencie możesz również wyłączyć tę personalizację czy usunąć wszelkie dane o aktywności powiązane z Twoim kontem.
Jak pozycjonuje się sklep z czekoladkami? Z jakimi problemami musi się mierzyć obecny e-commerce? Zapraszamy do obejrzenia rozmowy Mileny Fietko, SEO Strategy Manager z Adamem Jankowiakiem, E-commerce Managerem w Chocolissimo.
Podsumowanie
Jak widzisz, sposobów kierowania reklam na użytkownika Internetu jest całkiem sporo, a w niedługim czasie będzie ich jeszcze więcej. Chociażby wprowadzenie w życie Google Signals będzie krokiem do doskonalenia gromadzenia danych. Są to dane pochodzące z sesji z witryn oraz aplikacji. Algorytm Google Signals porównuje w czasie rzeczywistym dane zebrane przez przeglądarkę z tymi zebranymi przez Google Analytics. Każde spójne działanie przekłada się na identyfikację, jako „ta sama osoba” i w ten sposób jest również raportowane.
Ważne, by zdawać sobie sprawę, co Google wie o Tobie, ale jednocześnie nie warto popadać w skrajności i obawiać się inwigilacji. Przykładowo w Google Signals wszystkie gromadzone informacje są traktowane jako anonimowe i agregowane maksymalnie przez 26 miesięcy. Wgląd do danych możliwy jest dopiero po zebraniu ich odpowiedniej ilości, która gwarantuje „nierozpoznawalność użytkownika”. W ten sposób Google nie wchodzi w konflikt z polityką RODO.
Warto korzystać z możliwości i wygody, jaką daje nam współczesna technologia, a przy tym być bardziej świadomym braku anonimowości.
Tą świadomość, mam nadzieję, zyskałeś po niniejszej lekturze.
Na koniec chciałabym podkreślić, że gromadzenie danych nie jest nowym zjawiskiem, a towarzyszyło ludzkości od bardzo dawna, jeszcze przed dobą internetu. Obecnie jest zwyczajnie prostsze, tańsze i skuteczniejsze. Zbieranie danych oddziałuje na zyski wielu firm, ale też na jakość życia i użyteczność oferowaną nam – użytkownikom telefonów komórkowych, tabletów, komputerów i internetu. Dzięki temu reklamy są trafniejsze, a treści bardziej angażujące.