Bariera językowa jest uniwersalnym problemem dla wszystkich firm i korporacji, które na swojej drodze rozwoju chcą przekraczać granice państw. Podchwytliwe słówka, niebanalne tłumaczenia i liczne idiomy mogą być jednak kłopotliwe nie tylko dla tłumaczy, ale także dla osób zajmujących się pozycjonowaniem stron.
SEO rządzi się bowiem swoimi prawami i… frazami, a te w różnych krajach mogą mieć bardzo wiele różnych postaci – niekoniecznie zgodnych z naszymi oczekiwaniami. I oczywiście – wrzucenie słów kluczowych do translatora może być kuszące pod względem niewielkiej ilości czasu, jaką trzeba na to przeznaczyć, jednak prawdopodobieństwo, że takie działanie będzie nieskuteczne, jest bardzo duże.
Dlaczego tak się dzieje? I czy na pewno jest to wina pozycjonera, czy może systemów tłumaczeń, z którego skorzystał?
Aby wykonać tłumaczenie słów kluczowych, najpierw należy je zdefiniować dla danej strony. Nie jest to zbyt prosta sprawa, gdyż lwią część każdej frazy wpisanej w wyszukiwarce stanowi zamysł osoby poszukującej danego przedmiotu czy usługi – a ten nie zawsze jest nam znany. Szczególnie jest to widoczne, gdy mamy do czynienia z osobą zza granicy czy z innego kręgu kulturowego, która pewne rzeczy może odbierać czy postrzegać w zupełnie inny sposób.
Zwrócenie uwagi na tę kwestię prowadzi do wniosku, że słowa kluczowe nie są wyłącznie frazą określającą dany towar, ale swego rodzaju konceptem, będącym odzwierciedleniem potrzeb użytkownika, który w formie krótkiej pisanej frazy dzieli się nimi z wyszukiwarką, oczekując, że znajdzie konkretne przedmioty.
Takie ujęcie tego problemu generuje jednak kolejne kłopoty – szczególnie dla tych, którzy w tłumaczeniu słów kluczowych korzystają z różnego rodzaju programów czy automatów. Tego rodzaju „pomoce” pomijają bowiem szereg kwestii – od językowych, po kulturowe, które przy pozycjonowaniu mogą prowadzić zarówno do małych błędów, jak i fatalnych pomyłek.
Mogłoby się wydawać, że przetłumaczenie kilkuwyrazowych fraz, znanych jako słowa kluczowe, jest zadaniem idealnym dla prostego programu tłumaczącego. Nic bardziej mylnego – to właśnie ich wykorzystanie często wyprowadza pozycjonerów na manowce. Mowa i pismo są bowiem bardzo zróżnicowane, i to nawet gdy mamy do czynienia z pozornie tym samym językiem.
Doskonałym na to przykładem mogą być chociażby kina, które w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii kryją się pod zupełnie różnymi słowami – odpowiednio movie theatre i znane z podręczników do angielskiego cinema. Jeżeli chcemy więc lokalnie pozycjonować kino w Wielkiej Brytanii, to używając amerykańskiej frazy nie uzyskamy oczekiwanego efektu, gdyż nie będziemy pozycjonować strony pod frazę, której szukają brytyjscy użytkownicy.
Kolejnym wyzwaniem są wszelkiego rodzaju drobne zmiany językowe, które także nie są brane pod uwagę przez programy tłumaczące. Najczęściej wynikają one z lokalnych dialektów, co doskonale widać na przykładzie amerykańskiego angielskiego, w którym część słów została pozbawiona zbędnej (choć Brytyjczycy z pewnością nie zgodziliby się z tym stwierdzeniem) litery u (jak w wyrazach colour – brytyjski; oraz color – amerykański). W angielskim sytuacja jest jednak jeszcze bardziej zawiła, gdyż język ten ma jeszcze wiele innych odmian – inaczej mówi się po angielsku w Australii, Kanadzie, czy w RPA.
Jak nietrudno się domyślić, przy takiej różnorodności większość automatycznych tłumaczeń nie da sobie rady, a my, korzystając z nich, zmniejszymy szanse na sukces naszego pozycjonowania.
Podobnie sprawa wygląda z hiszpańskim. Hiszpański w Hiszpanii i w Ameryce Południowej różni się pojedynczymi słowami. Nieznajomość tych niuansów może doprowadzić do sporej pomyłki.
Najbardziej drastycznym przykładem jest słowo coger, które w Hiszpanii znaczy złapać, a w wielu krajach Ameryki Południowej jest to dość wulgarne określenie stosunku seksualnego. W tym przypadku coger el autobús (złapać autobus) należy przetłumaczyć na tomar el autobús. Dodatkowo w większości krajów Ameryki Południowej nie funkcjonuje słowo el autobús. W Argentynie powiemy el colectivo, w Chile – el micro, w Meksyku – el camión, W Wenezueli – la Buseta, W Urugwaju – el ómnibus, a na Karaibach – la guagua.
Sytuacja słów kluczowych komplikuje się, gdy weźmiemy pod uwagę nieco bardziej techniczne aspekty języka. W przypadku dłuższych fraz może pojawić się także problem kolokacji, czyli zestawienia (najczęściej) dwóch różnych słów, które razem dają związek frazeologiczny o zupełnie nowym znaczeniu. Te w języku polskim i językach obcych najczęściej się nie pokrywają – przynajmniej w praktyce, bo programy tłumaczące często przekładają te frazy dosłownie.
I tak za sprawą błędnego przekładu kolokacji możemy się natknąć choćby na takie błędne angielskie frazy jak do a photo – rzeczywiście, po polsku mówimy zrobić zdjęcie, ale poprawne angielskie tłumaczenie brzmi take a photo, co dosłownie przełożyć można na wziąć zdjęcie.
Nie inaczej jest w przypadku czasowników frazowych (ang. phrasal verbs), czyli czasowników zestawionych z przysłówkiem lub przyimkiem, który nadaje frazie zupełnie nowego znaczenia. Ta definicja obejmuje takie wyrażenia jak get along with, keep up with, czy choćby popularne come in. W mowie ludzie używają ich w dość instynktowny sposób, roboty tłumaczące najczęściej jednak tego nie potrafią. W wielu językach bowiem taki element mowy nie występuje, co sprawia, że dla umiarkowanie rozwiniętego systemu tłumaczącego czasowniki frazowe stają się ogromnym wyzwaniem – lub po prostu są pomijane w sposób, który nie sprzyja poprawnemu pozycjonowaniu.
Nie jest to jednak jedyny przykład różnic, jakie możemy napotkać przy tłumaczeniu słów kluczowych, nawet w obrębie jednego języka. Pozostając przy przykładzie języka angielskiego możemy zauważyć, że to samo słowo ma różne znaczenia w zależności od kraju, w którym jest wyszukiwane.
Doskonałym przykładem są słowa trousers i pants, które w brytyjskim angielskim oznaczają kolejno długie spodnie oraz dolną część bielizny. Tymczasem w amerykańskim angielskim te dwa słowa… zamieniają się znaczeniami, czego zdecydowana większość programów tłumaczących w ogóle nie bierze pod uwagę. W języku polskim są to tzw. homonimy, czyli słowa wieloznaczeniowe, których rozumienie zależy od kontekstu, w jakim występują. W przypadku dobierania słów kluczowych trudno jednak mówić o kontekście, gdyż najczęściej występują one same, przez co zadanie pozycjonerów jest jeszcze bardziej utrudnione.
A co, jeśli w języku, na który tłumaczymy, w ogóle nie występuje dane słowo? Albo odwrotnie – co wtedy, kiedy w naszym języku mamy długą frazę, którą chcemy zamienić tylko i wyłącznie na jedno słowo? Oba przypadki wymagają od tłumaczącego dobrej znajomości języka i odrobiny kreatywności, której niestety systemom tłumaczącym może zabraknąć. Doskonałym przykładem jest tutaj choćby słowo cliffhanger, które po polsku tłumaczone jest jako zabieg fabularny, polegający na nagłym zawieszeniu akcji. Jak nietrudno się domyślić, mało który system tłumaczący to wyrażenie z polskiego na angielski wpadnie na to, by zastąpić je zaledwie jednym słowem. Żeby tłumaczyć w taki sposób, trzeba naprawdę umiejętnie posługiwać się językiem – często nie wystarczy wyłącznie znajomość podręczników, za to może być konieczne obeznanie w danej kulturze. Jest to kolejny argument za tym, że tłumaczenie słów kluczowych może nie zadziałać – a już na pewno nie w zautomatyzowanej wersji.
Na tym problemy z tłumaczonymi słowami kluczowymi się jednak nie kończą. Na wygląd fraz wpisywanych w wyszukiwarce produktów i usług wpływa bowiem nie tylko język, ale także szeroko pojęta kultura wyszukiwania. Gdy we frazie pojawia się czasownik, w jakiej formie zostanie on wpisany? Czy jest szansa, że w zbitce słów kluczowych pojawią się jakieś nietypowe odmiany wynikające z jej konstrukcji? A może jest jakieś regionalne bądź slangowe słowo, które znacznie lepiej pasuje do strony, którą pozycjonujemy? Na te wszystkie pytania musi sobie odpowiedzieć każdy, kto zajmuje się zagranicznym pozycjonowaniem stron – w końcu żaden program tłumaczący nie będzie w stanie tego zrobić sam.
Programy tłumaczące są bowiem – no właśnie – wyłącznie programami, które podlegają aktualizacji raz na jakiś czas. Tymczasem język, szczególnie ten mówiony, rozwija się nieustannie i niemal z dnia na dzień, przy czym nie wymaga aktualizacji. Wyszukiwania użytkowników są jednak odbiciem języka, jakiego używają na co dzień – tego, który podlega nieustannym zmianom. Dlatego też programom tłumaczącym czasem trudno jest nadążyć za tendencjami, jakie pojawiają się w języku i z niego znikają, co często prowadzi do niedopasowania fraz kluczowych do oczekiwań wyszukujących. Często nawet w najlepszych internetowych słownikach slangowe wyrażenia pojawiają się z dużym opóźnieniem – po tym, jak ich świetność minęła i już nie cieszą się tak dużą popularnością. Ludzka mowa i pismo zawsze będzie odrobinę do przodu przed programami tłumaczącymi.
Wiesz już, że automatyczne tłumaczenie słów kluczowych może sprawić, że zupełnie nie trafisz na lokalny rynek. Ale co tak naprawdę z tego wynika? No cóż, jeśli Twoja strona nie będzie się wyświetlała wysoko w wynikach wyszukiwania, nie trafią na nią potencjalni klienci. A to, jak z pewnością się domyślasz, często kończy się obniżoną konwersją, co oznacza, że całe Twoje działanie związane z pozycjonowaniem minie się z celem. W końcu robisz to właśnie po to, aby trafić do większej liczby osób, prawda?
Jeśli korzystasz z programów do tłumaczenia, może się okazać, że słowa kluczowe zupełnie nie będą pasowały do tonu Twojej strony. Programy tłumaczące często bowiem przekładają frazy kluczowe na ich formalne odpowiedniki w danym języku – takie, które pojawiają się w podręcznikach, ale na co dzień raczej nikt z nich nie korzysta albo nie używają ich potencjalni klienci Twojej strony. Wyobraź sobie na przykład, że pozycjonujesz stronę biura, które zajmuje się organizacją obozów młodzieżowych i zamiast informowania swoich klientów o tym, że czekają ich „świetne imprezy z innymi nastolatkami”, przekażesz im, że na obozie będą odbywać się „wspaniałe spotkania towarzyskie w gronie młodzieży”. To oczywiście tylko przykład, ale z pewnością domyślasz się, o co nam chodzi. Ton wypowiedzi, jakiego używasz na swojej stronie, wpływa nie tylko na konwersję, ale również na postrzeganie marki. Dlatego jeśli zajmujesz się pozycjonowaniem dla branży prawniczej, z pewnością będziesz używać innego tonu wypowiedzi oraz innych sformułowań niż w przypadku sklepu z ubraniami. I tak, to dotyczy również tłumaczeń słów kluczowych.
Doświadczenie użytkownika, czyli user experience, jest bardzo ważne. Użytkownicy, którzy nie mieli żadnego problemu, aby odnaleźć się na Twojej stronie, znacznie chętniej będą do Ciebie wracać. Jeśli słowa kluczowe będą dla nich niezrozumiałe albo na przykład zupełnie niedostosowane do ich kultury, również doświadczenie użytkownika będzie gorsze, a w konsekwencji Twoja strona być może stanie się popularna, ale raczej z powodu błędów, które zdarzyło Ci się popełnić.
Chcesz dowiedzieć się więcej o SEO za granicą? Przeczytasz o tym w naszym artykule!
No dobrze, ale co z tego wszystkiego wynika? Czy masz po prostu zrezygnować z pracy na rynkach zagranicznych? Z całą pewnością nie! Musisz tylko pamiętać, aby dobierać frazy kluczowe dobrze. Mamy kilka porad, które mogą Ci to ułatwić:
Jak widać na wyżej wymienionych przykładach, tłumaczenie słów kluczowych jest kwestią zbyt złożoną, by powierzać ją jakimkolwiek automatom – nawet tym najczęściej aktualizowanym. Wybierając frazy do pozycjonowania zagranicznego znacznie bardziej niż na dosłownym tłumaczeniu, należy skupić się na poznaniu użytkowników. To właśnie ich wyszukiwania mają przecież wytyczać specjalistom ścieżkę SEO, którą mają podążać, by uzyskiwać coraz lepsze wyniki. Nie należy więc ślepo trzymać się tłumaczeń ze słownika, lecz raczej poszukać podpowiedzi w danej branży, podobnych sklepach lub po prostu w popularnych frazach wyszukiwanych przez użytkowników. Nie oznacza to jednak, że słownikowe definicje należy raz na zawsze odrzucić – to dobra podstawa do wyszukiwania fraz kluczowych, choć nie należy na nich polegać bezwarunkowo.
A jeśli chcesz, aby Twoja strona pojawiała się wysoko w wynikach wyszukiwania u zagranicznych klientów, ale nie wiesz, od czego zacząć, chętnie Ci w tym pomożemy!