.animate-view{opacity: 1 !important;}

10 pytań i odpowiedzi o SEO

34min.

Komentarze:0

SEO
10 pytań i odpowiedzi o SEO
26 maja 2023
Czy w SEO odpowiedzią na każde pytanie jest “to zależy”? Wojciech Urban udowadnia, że nie zawsze! Zebraliśmy 10 najczęściej powtarzających się pytań o SEO i nagraliśmy krótkie filmiki z odpowiedziami. Możesz ich posłuchać na naszym kanale na YouTube lub przeczytać transkrypcję na naszym blogu.

34min.

Komentarze:0

Spis
treści

1. Jak sprawdzić, na jakie frazy pozycjonuje się konkurencja?

Tak i jest to względnie proste. Wymaga tylko dostępu do odpowiednich narzędzi, w których możemy sprawdzać widoczność poszczególnych domen.

Takich narzędzi jest całkiem sporo. Na polskim rynku możemy skorzystać z Senuto czy Semstorma. Jeśli chcemy sprawdzać widoczność stron na innych rynkach, to warto sięgnąć po Ahrefsa, Semrusha czy jedno z wielu, wielu innych narzędzi.

Taka analiza konkurencji jest bardzo dobrym źródłem wiedzy, w jakie keywordy warto jeszcze uderzyć i znaleźć tam takie frazy, gdzie nasza konkurencja nas wyprzedza, a których my jeszcze nie zagospodarowlaiśmy.

Swoją drogą, robiłem na ten temat webinar, w którym pokazywałem krok po kroku, jak taką analizę przeprowadzić za pomocą Senuto.

Link do pobrania nagrania z webinaru: Wykorzystaj widoczność konkurencji do zwiększenia Twojej widoczności – webinar

2. Na co zwracać uwagę w raportach od agencji SEO?

W raportach od agencji trzeba przede wszystkim patrzeć, czy są tam zawarte te rzeczy, które były określone do wykonania w umowie podpisanej z agencją. Jeśli umówiliśmy się na konkretne działania do wykonania, np: określoną liczbę linków, treści czy liczba zoptymalizowanych podstron, to wtedy należałoby takich informacji też w raporcie szukać.

Drugą rzeczą jest to, czy jest tam dołączony komentarz od specjalisty SEO. Wyciągnięcie po prostu danych z Google Search Console, z Google Analytics, może z jakiś innych narzędzi i wrzucenie ich do templatki raportu jest stosunkowo prostą czynnością, natomiast niewiele wnosi do biznesu.

W raporcie, gdybym był w poczycji klienta, zawsze oczekiwałbym aby przy takim raporcie znalazł się też komentarz dotyczący tego, co się dzieje na stronie, w jakim kierunku idziemy czy może też inofrmacji o najnowszych zmianach w algorytmach.

3. Czy warto inwestować w wyszukiwanie głosowe?

To pewnie będzie niepopularna opinia, ale moim zdaniem nie. Przynajmniej nie w Polsce.

Rynek polski nie jest jeszcze dość dobrze zagospodarowany przez różnych asystentów głosowych, natomiast jeśli spojrzymy w szerszej perspektywnie no właśnie – śmieszna rzecz – od kilku lat gdy czytamy jakieś artykuły, publikowane zazwyczaj na przełonie roku, dotyczące tego jakie będą najważniejsze trendy w SEO w najbliższych latach, rok w rok pojawia się tam informacja o wyszukiwaniu głosowym, że wyszukiwanie głosowe będzie coraz bardziej popularne. Otóż nie – nie jest.

Zwróćmy też uwagę, że sam Google nie udostępnia żadnych dedykowanych narzędzi pozwalających nam zobaczyć ile mamy np. zapytań czy wyświetleń pochodzących z wyszukiwań głosowych. Żeby takie zapytania zinterpretować musimy dopiero wyciągnąć poszczególne frazy z Google Search Console i zastanawiać się, że pewnie te dłuższe pochodzą z wyników wyszukiwania głosowego, bo dla ludzi jest łatwiej sformułować dłuższe zapytanie niż gdyby mieli je wpisywać na klawiaturze.

Wadą wyszukiwania głosowego, szczególnie jeśli mówimy o działaniach SEO w kontekście biznesowym, jest to, że raczej dosyć ciężko będzie tam przeprowadzać zakupy. Jeśli użytkownicy szukają głosowo raczej będą to informacyjne zapytania.

Ważny jest też kontekst wyszukiwania głosowego. Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, żeby wpisywać do Google zapytania. A kiedy możemy skorzystać z wyszukiwania głosowego? Najczęściej wtedy, kiedy ręce mamy zajęte, np: kiedy prowadzimy samochód, kiedy wykonujemy inne czynności manualne. Na przykład gdy gotujemy i przy okazji chcemy sprawdzić przepis na dane danie czy dowiedzieć się ile powinno się gotować brukselkę. Taki kontekts sprawia, że ciężko jest o konwersję z wyników wyszukiwania głosowego.

Możliwe, że wraz ze wzrostem popularności asystemtów głosowych może się to zmienić i widzimy, że np. w USA już się to zmienia natomiast nie na tak dużą skalę, aby, moim zdaniem, był sens inwestować w wyszukiwanie głosowe.

4. Czy szybkość ładowania się strony ma znaczenie dla SEO?

Tak. Szybkość ładowania ma duże znaczenie dla SEO, z grubsza rzecz biorąc z 2 powodów.

Po pierwsze – im strona dłużej się ładuje tym więcej wymaga od Google mocy obliczeniowej, aby taką stronę pobrać, przetworzyć i dołączyć do indeksu. Więc jeśli nasza strona ładuje się wolno to Google będzie w stanie przecrawlować i zindeksować mniej podstron niż gdyby ta strona ładowała się szybciej.

Po drugie – szybkość ładowania strony jest czynnikiem, który zauważają użytkownicy, niekoniecznie świadomie. W momencie, gdy strona ładuje się zbyt wolno mogą podejmować decyzję o tym, aby tę stronę zamknąć i wrócić z powrotem do wyników wyszukiwania. Google bezie to widział i będzie na to odpowiednio reagował. Jelśi ten dwell time – czas, który użytkownicy spędzają na stronie – będzie krótki – może się to później przełożyć na to, że Google stwierdzi “hej, to ta strona jest widocznie mało wartościowa dla użytkowników”, więc zaproponuje im w wynikach wyszukiwania coś innego i praktyczny rezultat będzie taki, że jeśli nasza strona się wolno ładuje, może spaść.

Tutaj trzeba zrobić 2 zastrzeżenia:

  • Prędkość ładowania strony nie jest jedynym kryterium, więc może być tak, że w wynikach wyszukiwania są od nas wyżej strony, które ładują się wolniej. Ale są wyżej ze względu na to, że mają więcej treści, linków zewnętrznych czy Google darzy je większym autorytetem bo są już tam długo.
  • Nie ma jednej metryki, na którą trzeba patrzeć, żeby ocenić czy strona się ładuje szybko czy wolno. To jest dosyć skomplikowany temat – tych metryk jest wiele, nawet jeśli patrzymy na Google Page Speed Insights, gdzie nam się rysują takie kółeczka z cyferkami, któe są czasem zielone, czasem żółte, a w najgorszym przypadku czerwone, to trzeba pogłębić wyniki, które taki Page Speed czy jakiekolwiek inne narzędzie proponuje i zobaczyć jakie składowe czasu ładowania strony wpływają na ten ostateczny wynik. Dodatkowo nie analizujemy tylko jednej strony, np. tylko strony głównej, ale zbadać tak większą część serwisu, chociażby każdy typ strony – kategorii, produktu, wpisu blogowego, żeby zpobaczyć co tam się kryje.

Praktyczny tip – jeśli mamy dostęp do płatnego Screaning Froga, możemy sobie podpiąć API Page Speeed Insights i w ten sposób, dosyć szybko, zebrać informacje o składowych właśnie czasu ładowania strony z całej naszej domeny.

5. PageSpeed Insights ma być na zielono, żeby być w TOP10?

Nie. Jak mówiliśmy o szykości ładowania strony, tam właśnie zaznaczałem, że szybkość nie jest jedynym czynnikiem rankingowym.

Możemy spotkać się z sytuacją, gdy nasi konkurenci mają gorzej zoptymalizowane strony pod kątem technicznym, ładujące się wolniej, a mimo wszystko będą jednak wyżej w wynikach wyszukiwania ze względu na inne czynniki, jak na przykład zaufanie użytkowników, poświadczone obecnością na różnych portalach na mediach społecznościowych, linki przychodzące czy sam content na stronie.

Więc samą prędkością ich nie wyprzedzimy, a jeśli wyżyłujemy ten wynik w PSI do 100, czy nawet do poziomu 90, gdy wskaźnik jest zielony, to jeszcze nie gwarantuje nam tego, że strona będzie rosła.

Natomiast jest to jeden z elementów składowych SEO i warto nad szybkością stron pracować. Jednak zawsze z pytaniem w głowie: czy poprawa o kilka punktów w PSI będzie opłacalna? Czasem te zasoby warto będzie zainwestować w inne działanie, jak na przykład rozwój treści.

6. Jak Pop-upy wpływają na SEO?

To zależy. Jest to troche love-hate relationship, ponieważ pop-upami można sobie trochę zaszkodzić.

To nie jest tak, że zawsze są one złe. Można je wprowadzić na stronę tak, żeby nam się SEO nie popsuło, natomiast trzeba brać pod uwagę kilka czynników.

Przede wszystkim to, że użytkownicy raczej pop-upów nie lubią. Jeśli wchodzą na stronę to chcą się zapoznać z jej zawartością. Wtedy wszystkie wyskakujące okienka, nie ważne czy one będą dotyczyły polityki cookies, zapisów do newslettera, promocji czy czegokolwiek innego, będą przzeszkadzać. Jeśli czytam jakiś tekst, który zostanie nagle przysłonięty pop-upem to będzie to raczej dosyć negatywne odczucie we mnie, jako w użytkowniku, wzbudzało.

Natomiast żeby taki pop-up nam nie zaszkodził dobrze jest opóźnić jego ładowanie, żeby wyświetlał się dopiero po 15-20 sekundach, które użytkownik spędza na stronie. Innym rozwiązaniem jest załadowanie go dopiero w momencie, kiedy użytkownik zescrolluje do określonej wysokości, albo kiedy będzie scrollował do góry, bo to bedzie znak, że już zapoznał się z treścią strony i teraz wraca do menu nawigacyjnego. W ten sposób nasze pop-upy będą mniej inwazyjne dla użytkownika.

Druga rzecz to to, gdzie one się wyświetlają i ile miejsca zajmują. Pop-up na samym środku strony nie będzie najlepszym rozwiązaniem. Lepiej aby wyskakiwał on gdzieś z boku czy na dole sytrony, żeby nawet gdy się pojawi, użytkownik dalej mógł przeglądać tę zawartość na której dotychczas był skupiony. Tutaj szczególną uwagę należy zwrócić na urządzenia mobilne, o których najczęściej zapominamy, a na których dysponujemy mniejszym ekranem więc nawet pop-up tych samych rozmiarów, który na desktopie wygląda całkiem ok, może na mobile przysłaniać całą zawartość strony.

Google też ma swoje wytyczne co do pop-upów, które pokrywają się mniej więcej z tym, co powiedziałem. O ile pop-up będzie zrobiony dobrze, według tych wytycznych, to nie powinien SEO zaszkodzić.

7. Strona na WordPressie czy na czymś innym?

To zależy czego od takiej strony potrzebujemy. Za WordPressem przemawia społeczny dowód słuszności. WP jest bardzo popularny, ma dużo zadowolonych użytkowników (w sumie tych niezadowolonych pewnie też trochę jest). Niemniej, sam fakt popularności tego CMSa świadczy o tym, że jest to po prostu rozwiązanie dobre.

Są przypadki kiedy WP nie będzie najlepszym wyborem, np: jeśli chcemy postawić sklep internetowy, który z biegiem czasu będzie się dobrze rozwijał – WP, a właściwie wtyczka e-commerce do WordPressa, która się nazywa WooCommerce, nie jest najlepszą opcją dla skalowalnego sklepu, który ma się do dużych rozmiarów rozrosnąć.

Podobnie jeśli chcemy stworzyć duży serwis contentowy, wówczas WP może się okazać niezbyt wydajnym systemem.

Co jednak przemawia na korzyść tego CMSa? Poza kwestią jego popularności to to, że właśnie (co wynika z popularności) mamy bardzo dużo wtyczek, którymi możemy właściwie wszystko zrobić. Mamy dużo specjalistów, którzy się na WP znają, więc zatrudnienie programisty wyspecjalizowanego w tym CMSie będzie relatywnie tańsze niż znalezienie kogoś od bardzo niszowego CMSa, który akurat bedzie idealny pod nasze potrzeby.

Mówiąc o WordPressie często wysuwany jest zarzut, że ze względów na jego popularność jest to rozwiązanie niebezpieczne, czy też że strona postawiona na WP będzie bardziej narażona na ataki.

Jest to rzeczywiście prawda, natomiast mówiąc o bezpieczeństwie w sieci, pamiętajmy, że tam zawsze tym najsłabszym elementem jest człowiek i to z powodów błędów ludzkich do takich ataków czy włamań na stronę dochodzi.

Jeśli WP będzie odpowiednio zabezpieczony (np. poprzez dwuskładnikowe uwierzytelnianie) to wtedy możemy być o bezpieczeństwo takiej strony spokojni.

8. Czym różni się przekierowanie od linku kanonicznego?

Tych różnic jest całkiem sporo. Przede wszystkim link kanoniczny nie będzie w żaden sposób wpływał na użytkownika.

Jeśli na stronę A nałożymy link kanoniczny do strony B i użytkownik wejdzie na stronę A to nie będzie wiedział czy tam jest link kanoniczny czy go nie ma (chyba że sprawdzi to w kodzie lub wtyczką).

W momencie kiedy mamy ustawione przekierowanie 301 ze strony A na stronę B, to jeśli użytkownik wejdzie na stronę A to serwer sam go przeniesie na stronę B.

Przekierowania warto robić wtedy, kiedy mamy usunięty zasób czy zmieniliśmy adres URL, a do oryginalnego adresu prowadzą linki przychodzące bądź był już on zindeksowany. Więc wtedy chcemy poinformować, zarówno wyszukiwarkę jak i użytkowników, że to co było kiedyś pod adresem A teraz znajduje się pod adresem B.

Kanonikale służą natomiast do czegoś innego. Z różnych powodów może być tak, że potrzebujemy mieć na stronie kilka wersji adresu URL, czy kilka różnych URLi, które mają de facto tę samą treść. Tutaj najbardziej typowym przykładem są e-commerce, gdzie na stronie kategorii możemy mieć te same produkty tylko inaczej sortowane, np. po cenie czy po popularności.

Jeśli takie sortowania nam dodają dodatkowe parametry w adresie URL, to wtedy dla Google są to różne podstrony ale mają tę samą treść. Żeby uniknąć problemów z duplikacją wskazujemy Google’owi, który z tych różnych wariantów URLa jest tym głównym, kanonicznym, tym który powinien pojawiać się w wynikach wyszukiwania.

Jeśli tego ręcznie nie zrobimy, Google może sam podjąć taką decyzję. Czasem nawet ten kanonikal wybrany przez nas Google ignoruje, natomiast zawsze ma to związek z tym że Google nie chce indeksować duplikatów tylko jedną wersję, którą określamy jako kanoniczną.

9. Dlaczego Google nie indeksuje strony?

Powody zasadniczo są dwa:

  1. Nie może
  2. Nie chce

To, że Google nie może zindeksować strony będzie wynikało z tego, że ta indeksacja jest zablokowana, czy to na poziomie pliku robots;txt (możemy zablokować nie tyle indeksacje, co możliwość wejścia robota na stronę, to nie jest to samo). Możemy mieć też nałożony metatag robots noindex, który by nam taką indeksację blokował.

Druga rzecz, trochę szersza, to to, kiedy Google nie chce zindeksować naszej strony. I tutaj powodów, takich szczegółowych, jest już dużo, duzo więcej. Przede wszystkim, może nie uważać tej strony za wartościową. Wartość określa nie tylko content na tej stronie ale też linki. Zarówno linki wewnętrzne jak i zewnętrzne. Jeśli jest ich za mało to Google może stwierdzić, że nie ma wystarczająco dużo mocnych sygnałów, aby był sens taką podstronę indeksować.

Może być też tak że Google nie jest w stanie do tej podstrony dotrzeć właśnie z uwagi na to, że mamy ubogie linkowanie wewnętrzne, że adres tej podstrony nie jest nigdzie rozpromowany na naszej stronie.

Czasem też są takie scenariusze, gdzie wydawałoby się że wszystko jest w porządku, że mamy fajne treści, podstrona jest podlinkowana, mamy linki zewnętrzne, a i tak jest problem z zindeksowaniem danej podstrony. Tutaj musimy spojrzeć na kwestię indeksacji w skali globalnej.

Otóż od kilku lat content marketing jest coraz bardziej popularny. Każdy, kto chce się pozycjonować, już pisze treści bo inaczej ciężko cokolwiek zdziałać w wynikach wyszukiwania. Prowadzi to do tego, że na wiele fraz kluczowych, na wiele zapytań Google ma więcej odpowiedzi niż potrzebuje, a każda kolejna nie wnosi nic nowego. W momencie kiedy w indeksie Google’a jest już 100 artykułów jak wymienić koło w samochodzie, w momencie kiedy napiszemy kolejny, nawet jeśli będzie on sensowny, jeśli nie wnosi nic nowego, jeśli nie ma w nim żadnej nowej informacji, która by nie padała jeszcze z tych 100 poprzednich, to Google może nie chcieć tego zindeksować.

Dobrze jest uświadomić sobie, że internet bardzo się rozrósł i Google’owi już zaczyna brakować zasobów na to, aby tę całą treść przeskanować i nawet jeśli ją przeskanuje to ją później zindeksować. Musi więc ograniczać, jakie zasoby w indeksie ma, a jakich nie ma. Jeśli znajdzie content, który jest wartościowy, ale który nie wnosi mi nic nowego, to może nie chcieć zindeksować takiej podstrony.

10. Co to są logi serwera i po co mi one?

O tu gruby temat! Zacznę od tego drugiego pytania. W większości przypadków, czy to mówimy o właścicielu strony, czy sklepu, czy bloga, logi nie będą potrzebne. Nie jest to jakiś totalny must-have.

Chyba, że zaczynają nam się robić problemy z indeksacją. Wtedy już, do tego żeby z takimi logami popracować, będziemy potrzebowali ciut bardziej technicznego specjalisty SEO.

Logi to takie informacje zapisywane przy różnych urządzeniach czy programach, o tym w jaki sposób ktoś z takiego urządzenia czy programu korzysta. Tutaj, jeśli mówimy o logach w kontekście SEO, będzie nam chodziło o logi dostępu do strony, tzn. kiedy jakiś użytkownik bądź program odwiedza naszą stronę i jaką interakcję tam wywoła.

Przy czym pod kątem pozycjonowania będą nas interesować te logi, które wygenerowały roboty Google.

Jesteśmy w stanie je zidentyfikować po adresach IT. Google na stronie z wytycznymi dla web masterów publikuje adresy IP Googlebotów, które krążą po sieci. Jeśli wyciągniemy sobie takie dane o logach wygenerowanych z IP powiązanych z Googlebotem, to jesteśmy w stanie, w bardzo dokładny sposób, prześledzić, na które strony Googlebot wchodzi, jak często, z jakich źródeł. To są informacje którymi można później się posłużyć do optymalizacji crawl budgetu a w efekcie do tego, aby poprawić stan indeksacji witryny.

Prostszą wersją tego typu działań jest specjalny raport w Google Search Cosole, gdzie trzeba wejść w ustawienia i statystyki indeksowania. Tam również znajdziemy informacje dotyczące aktywności Googlebota na naszej stronie. Ma to jednak ograniczenie, że jeśli mamy dużą stronę to nie wyciągniemy informacji o wszystkich podstronach (próbka będzie dotyczyła tylko 1000 podstron). W momencie kiedy mamy duży serwis, a to najczęściej one mają problemy z indeksacją, wtedy nie będziemy w stanie prześledzić aktywności Googlebota i może być potrzebna analiza logów serwera.

Podsumowanie

Mamy nadzieję, że odpowiedzi Specjalisty Wojciecha dotyczące SEO okazały się pomocne. Jeśli pozycjonowanie stron Cię interesuje i chcesz zadać dodatkowe pytania – pisz do nas w komentarzu.

Autor
Wojciech Urban

SEO R&D Specialist

Specjalista R&D w dziedzinie SEO i analityki internetowej. Najlepiej czuje się w obszarze technicznego SEO, a jego głównym zadaniem jest zapewnienie, aby strony internetowe były zoptymalizowane pod kątem wyszukiwarek i osiągały wysokie pozycje w wynikach wyszukiwania.

Zostaw komentarz

Uzyskaj bezpłatną wycenę

Nagrody

european search awards finalist